Osasuna Pampeluna - FC Barcelona 1:2 - Robert Lewandowski dzban meczu

Dzban dnia.

Fot. CESAR MANSO/AFP via Getty Images)

Osasuna Pampeluna — FC Barcelona 1:2 (1:0)

Bramki: Garcia ('6) - Pedri ('48), Raphinha ('85)

Skład Osasuny: Fernandez — Vidal, Garcia, Garcia, Cruz — Torro, Garcia, Oroz, Moncayola, Gomez — Avila

Skład Barcelony: ter Stegen — Alba, Alonso, Christensen, Balde — de Jong, Busquets, Pedri — Torres, Dembele, Lewandowski

Żółte kartki: Cruz ('45+3), Garcia ('46), Torro ('54), Moncayola ('61) — Lewandowski ('11,'31), Alba ('37), Xavi ('57), Balde ('66)

Czerwone kartki: Lewandowski ('31), Pique ('45+4)

Sędzia główny: Jesus Gil Manzano


Wtorek 8 listopada Robert Lewandowski nie będzie wspominał dobrze. Bowiem tego dnia w ramach 14 kolejki hiszpańskiej ekstraklasy drużyna Osasuny Pampeluna podejmowała na Estadio el Sadar lidera tych rozgrywek FC Barcelonę. Po sobotnim zwycięstwie nad Almerią 2:0 na Camp Nou i porażce Realu Madryt 2:3 w derbach z Rayo Vallecano, drużyna Blaugrany wskoczyła na fotel lidera i miała dwa punkty przewagi nad drużyną Królewskich. Ewentualna wygrana z Osasuną mogłaby umocnić drużynę Barcelony na fotelu lidera, gdyż Real Madryt swój mecz będzie rozgrywał w czwartek. Pomimo wygranej Barcelony 2:1 mecz ten nie będzie dobrze zapamiętany i będzie jednym z najbardziej szalonych meczów Barcelony w tym sezonie. Drużyna Osasuny w ostatnim okresie bardzo dobrze sobie radziła w Primera Division, w ostatnich czterech meczach nie odniosła porażki i zajmowała 6 miejsce w lidze. Drużyna Osasuny nie zamierzała oddawać pola Barcelonie.

Początek meczu należał do gospodarzy i widać było, że Osasuna nie będzie zakopywać głowy w piasek. W szóstej minucie meczu gospodarze byli bliscy zdobycia gola, ale strzał zza pola karnego został odbity rykoszetem na lewy rzut rożny (patrząc od strony ter Stegena). Niestety z tego rzutu rożnego padł gol dla Osasuny. Po dalekiej wrzutce i strzału głową z okolic prawego narożnika pola karnego, piłka poszła w długi róg. Ter Stegen mógł to spokojnie złapać, ale gracze Barcelony spodziewali się, że sędzia odgwiżdże faul w ataku. W momencie dośrodkowania jeden z graczy Osasuny staranował wręcz... dwóch obrońców Barcelony, którzy padli na ziemię. Sędzia mógł spokojnie odgwizdać faul w ataku, bo już nie takie obcierki gwizdano jako faule podczas rzutów różnych i gole były anulowane. Gościowi chyba pomyliło się z corridą. Ale też nie od dziś wiadomo, że sędzia główny Gil Manzano nie za bardzo przepada za Barceloną i w przeszłości wyrzucał największe gwiazdy tego zespołu, między innymi Messiego, Neymara, czy Luisa Suareza, a dzisiaj można powiedzieć uzupełnił pokera.

W 11 minucie meczu Robert Lewandowski spowodował faul taktyczny ciągnąc gracza Osasuny za rękę i uniemożliwiając kontrę. Żółta kartka jak najbardziej zasłużona. Ale kto by się spodziewał, że za 20 minut Robert znów zachowa się jak szczeniak i wyleci z boiska.

W 31 minucie meczu Robert Lewandowski popisał się szczeniackim zagraniem, które poskutkowało drugą żółtą kartką, a w rezultacie czerwonym kartonikiem. Lewy dostał długie górne podanie z połowy Barcelony, ale podczas walki o piłkę zdzielił jednego z obrońców Osasuny z łokcia. Potem jeszcze walił głupa. Gość chyba zapomniał, że teraz jest więcej kamer niż w latach 80 i jest jeszcze VAR. Robercik miał pecha, bo sędzia dobrze widział to zdarzenie. Potem jeszcze doszło do pyskówki między sędzią, jeszcze tam musiał interweniować Sergio Busquets jako kapitan. Nie popieram takiego zachowania i chamstwo na boisku trzeba piętnować i nieważne, że to jest piłkarz z mojego kraju. Ja jak oglądam mecz to nie patrzę czy to jest "moja" drużyna i nie przymykam oczu na takie chamstwo. Czerwona kartka jak najbardziej zasłużona. Nawet sam bym mu ją dał, bez względu na sympatie. Jeszcze schodząc z boiska Robert pokazał gest pokazując palcem na swój nos, jakby sugerował że sędzia jest naćpany czy pijany. Na pewno ten gest nie ujdzie uwadze. W ten sposób Robercik załatwił sobie przerwę w rozgrywkach i nie zagra w następnym meczu derbowym przeciwko Espanyolowi, który się ma odbyć w Sylwestra. Nie wiem czy nie dostanie kary zawieszenia na 3 mecze i być może nie zagra w następnych meczach przeciwko Atletico Madryt i Betisowi Sewilla. To była pierwsza czerwona kartka dla Roberta Lewandowskiego od 9 lat, kiedy ostatnią otrzymał jeszcze w barwach Borussii Dortmund.

W okolicach 30 minuty Barcelona była bliska wyrównania, ale strzał Balde zza pola karnego przeleciał tuż obok prawego słupka bramki. Gdyby troszkę bardziej dokręcił.

Jeszcze parę minut przed wyrzuceniem z boiska Robert Lewandowski był bliski strzelenia wyrownującego gola. Barca popisała się kilkoma podaniami z klepki w polu karnym i Robert chciał wykorzystać sytuację, że był zasłonięty przez obrońców i oddał mierzony strzał pod lewy słupek bramki, ale golkiper Osasuny nie dał się nabrać i sparował ten strzał w bok. Po prawej stronie Robert miał Ousmane Dembele i być może lepszą decyzją byłoby podanie do Francuza.

W 45 minucie Barcelona wyrównała, ale gol był z minimalnego spalonego i sędzia tej bramki nie uznał. Poszło takie dolne mocne dośrodkowanie po ziemi z lewego skrzydła w okolice 6 metra. Tam chyba Pedri wyszedł między obrońcami i wpakował piłkę do siatki, ale niestety w chwili podania minimalnie spalił.

Jeszcze w przerwie meczu Gerard Pique dostał czerwoną kartkę za naubliżanie sędziemu, ale on ma na wszystko wyjebane, bo skończył karierę. Bardzo ładny występ w ostatnim meczu w karierze. Ale dobrze, że Gerard Pique zaczynał mecz na ławce i dostał czerwoną kartkę jako rezerwowy. Ale gość ma wyjebane, bo już kończy karierę piłkarską. Niestety był to niechlubny rekord, ponieważ Pique zrównał się z rekordem Christo Stoiczkowa (to była wtedy Barcelona) 11 czerwonych kartek.

W 48 minucie Barcelona wyrównała. Po akcji lewym skrzydłem boiska i podaniu w pole karne Ferran Torres będący niedaleko bliższego słupka bramki, ściągnął na siebie dwóch obrońców Osasuny, cofnął piłkę piętką do tyłu i gola z okolic 8 metrów strzelił Pedri.

To, że mecz ten był pełen nerwów i emocji dowodzi to, że w okolicach 60 minuty Xavi został ukarany przez sędziego żółtą kartką. A też spokojnie mógł wyciągnąć czerwony kartonik.
W okolicach 70 minuty Osasuna mogła zdobyć drugą bramkę. Sprytnym zagraniem popisał się lewy skrzydłowy, który dostrzegł ter Stegena, że wyszedł z bramki i precyzyjnym lobem pod poprzeczkę próbował strzelić gola z lewego skrzydła boiska. Niemiecki bramkarz się zorientował i jeszcze zdążył przetransportować piłkę nad poprzeczką. Brawa za tę próbę.

W 86 minucie ładnym golem popisał się Raphinha, ale ładniejsza była asysta. Frenkie de Jong puścił górną prostopadłą piłkę z połowy boiska w pole karne. Raphinha, który idealnie ustawiony był na linii spalonego, wybiegł przed obrońców Osasuny i z 16 metrów pokonał bramkarza lobem z główki.

Jeszcze Osasuna miała sytuację w doliczonym czasie gry, ale na szczęście skończyło się bez bramki. Tam któryś z graczy Osasuny oddając strzał nabił swojego kolegę z drużyny i gol nie padł. Czy coś ciekawego się zdarzyło w tym meczu? Więcej ciekawych sytuacji nie odnotowałem.

Gdyby nie nietypowe zrządzenie losu, to byłby mecz do zapomnienia. Było tutaj sporo nerwów, sporo żółtych i dwie czerwone kartki. Barcelona grająca przez godzinę czasu w dziesiątkę nie dość, że doprowadziła do wyrównania, mądrze się broniła, to jeszcze w końcówce zdołali odwrócić losy meczu. Trochę mi szkoda Osasuny, bo zagrali dobrze i zasłużyli chociaż na ten remis. Ale na przerwę mundialową Barcelona zostanie na fotelu lidera Primera Division wyprzedzając Real Madryt o 5 punktów. Jeszcze zobaczymy jak pójdzie Królewskim w czwartek przeciwko Cadiz.