Ostatnio obejrzane: "Wielka woda" (2022) - Netflix, reż. Jan Holoubek

https://m.imdb.com/title/tt15096728/

Wielką powódź z 1997 roku, zwaną także "powodzią tysiąclecia", zapewne każdy z mojego pokolenia pamięta i pewnie chciałby o niej zapomnieć. Te zdjęcia z zalanych Raciborza, Kłodzka, Opola, Wrocławia (ale nie tylko, bo Czechy i Niemcy także nawiedził ten kataklizm) do dzisiaj mam w pamięci. Tych ludzi stojących na dachach domów jednorodzinnych oraz bloków mieszkalnych, te wojskowe helikoptery ewwakuujące ludzi i zwierzęta z dachów, ludzi stojących w oknach kamienic i machający prześcieradłami o pomoc, żołnierzy pływających anfibiami, pontonami i rozdającym ludziom żywność. Czy też ludzi pływających swoimi łódkami, pontonami, czy nawet na drzwiach. Ponadto zdjęcia z Wrocławia i podwrocławskich wsi, oraz ludzi którzy się zorganizowali i własnoręcznie układali wały przeciwpowodziowe z worków z piaskiem. Przede wszystkim walkę pomiędzy mieszkańcami wsi Łany, Jeszkowic i Kamieńca Wrocławskiego a lokalną władzą o obronę tamtejszych wałów przeciwpowodziowych. Kataklizm ten pochłonął życie 114 ludzi, z czego w samej Polsce zginęło 56 osób, a ponad 40 tysięcy rodzin straciło dobytek całego życia.

Kiedy wydarzyła się ta tragedia, ja byłem małolatem, bo miałem 14 lat, ale doskonale to pamiętam. To też tak się zbiegło w czasie, że jak już to się zaczęło, akurat jechaliśmy na kolonie nad Morze Bałtyckie do Koszalina, a dokładniej do Łaz koło Mielna. Nie pamiętam jaką trasą jechaliśmy z Katowic. Czy przez Warszawę czy przez Wrocław i Poznań, ale z okien pociągu widzieliśmy namiastkę tego, co przeżywali mieszkańcy takich miast (o wioskach nie wspominam) jak: Racibórz, Opole, Kłodzko, Brzeg, Wrocław, Oława i innych. Pamiętam, że śledziliśmy wydarzenia słuchając radia i oglądając telewizję, ale na szczęście Dąbrowa Górnicza za bardzo nie ucierpiała (podobno). Z tego co rodzice opowiadali to Przemsza trochę wylała i były jakieś podtopienia, ale na szczęście nikt (podobno) nie zginął. Z tego co pamiętam, to trochę większe szkody zrobiła Brynica w Sosnowcu i Rawa w Katowicach. Chociaż my byliśmy 500 km na północ od Katowic i nic nie mogliśmy zrobić, to przeżywaliśmy to. Wtedy jeszcze nie było powszechnego dostępu do telefonów komórkowych, a druga sieć komórkowa Era (obecne T-Mobile) kończyła wtedy rok. Pierwszy był chyba Centertel z tego co pamiętam, który potem połączył się z Ideą (obecnie Orange). Wtedy dzwoniliśmy do domów ze świetlicy i pytaliśmy się jak tam sytuacja. Ogólnie nie wspominam tych kolonii dobrze, choć pierwszy raz wtedy zobaczyłem Morze Bałtyckie i trochę pograło się na automatach w tamtejszych salonach gier. Człowiek próbował nie myśleć o tej powodzi, ale się nie dało. Ale dlaczego o tym piszę?


https://m.imdb.com/title/tt15096728/

Ostatnimi czasy wielką furorę na Netflixie robi polski miniserial zatytułowany "Wielka woda", opowiadający o Wrocławiu i okolicznych wioskach, które zmagały się z tak zwaną "powodzią tysiąclecia" w lipcu 1997 roku. Zachęcony wieloma pozytywnymi zdaniami wśród znajomych postanowiłem odnowić sobie abonament na Netflixie na miesiąc specjalnie aby obejrzeć ten serial. W sumie o tym serialu dowiedziałem się właśnie teraz, że zostało nakręcone takie przedsięwzięcie. Przez ostatni rok po śmierci ojca miałem na wszystko wyje... i nawet nie wiedziałem co się na świecie dzieje. Tak szczerze mówiąc, to byłem sceptycznie nastawiony do tego serialu i od razu mam tak zakodowane, że jeśli to jest polski film, to musi być chłam i szmira. Nie spodziewałem się fajerwerków i byłem bardziej nastawiony na serial fabularyzowany z katastrofą w tle, tak jak to było w przypadku "Czarnobyla" z 2019 roku od HBO niźli na paradokument i tak było. A tutaj było pozytywne zaskoczenie. I od razu zaspoileruję. Serial obejrzałem można powiedzieć, za jednym tchem, jednym "strzałem", jednym posiedzeniem w nocy z soboty na niedzielę 15/16 października 2022 roku. Gdyby nie drobne mankamenty i niedociągnięcia w scenariuszu to chętnie bym dał temu serialowi ocenę 10/10, a tak daję mocne 9/10. Być może po jakimś czasie zmienię swoje zdanie. Czy było warto zarwać nockę i obejrzeć ten serial? TAK, WARTO BYŁO. Ale niestety serial ten zbiera różne opinie. Głównie są to skrajnie pozytywne, ale także nie brakuje ocen negatywnych.


Parę informacji o serialu

"Wielka woda" jest to sześcioodcinkowy, fabularyzowany miniserial produkcji polskiej nawiązujący do powodzi z lipca 1997 roku, która nawiedziła Wrocław (serial skupia się na tym mieście i okolicznych wsiach). Z gatunkiem serialu ciężko stwierdzić jednoznacznie, ale jest to film z pogranicza dramatu, thrillera politycznego i kina katastroficznego, ale nie brakuje tutaj wątków komediowych. Można też podciągnąć na upartego pod film historyczny, ale czasy pokazane w filmie nie są zbytnio odległe do współczesnych i wielu z nas zapewne pamięta tamtą powódź. Jest to fabularyzowana historia z fikcyjnymi postaciami oraz fikcyjnymi wydarzeniami, ale bazująca na prawdziwych wydarzeniach z 1997 roku. Nie wiem czy to nie jest pierwszy polski dramat katastroficzny w pełnym znaczeniu tego słowa. Osobiście nie pamiętam polskiego filmu czy serialu katastroficznego. Nie liczę filmu "Rozmowy kontrolowane" ze Stanisławem Tymem, gdzie pod koniec filmu Ryszard Ochódzki niechcący burzy Pałac Kultury i Nauki w Warszawie i tę katastrofę przeżywa. Będę musiał chyba zrobić dokładniejszy research. Premiera tego miniserialu miała miejsce 5 października 2022 roku na platformie streamingowej Netflix. Serial składa się z sześciu około czterdziestopięciominutowych odcinków. Pomysłodawczynią i producentką tego serialu jest Anna Kępińska. Autorami scenariusza serialu byli Kasper Bajon i Kinga Krzemińska. Reżyserami tego przedsięwzięcia byli Jan Holoubek ("Rojst", "25 lat niewinności") i Bartłomiej Ignaciuk. Producentem wykonawczym tego serialu była firma Telemark. Autorem zdjęć w serialu był Bartłomiej Kaczmarek, natomiast scenografem był Marek Warszewski. W serialu, w mniejszych rolach wystąpiła plejada znanych polskich aktorów takich jak: Jerzy Trela, Anna Dymna, Tomasz Kot, Tomasz Sapryk czy też Lech Dyblik. W filmie też zagrała Blanka Kot, córka Tomasza Kota. Natomiast główne role w serialu przypadły : Agnieszce Żulewskiej, Tomaszowi Schuchardtowi i Ireneuszowi Czopowi. Serial był kręcony latem zeszłego roku. Zdjęcia do niego rozpoczęły się 3 sierpnia 2021 roku i trwały około dwa miesiące. Serial był kręcony między innymi we Wrocławiu, w Warszawie, Legnicy, Osinie Wielkiej, Byczynie i Srebrnej Górze. Na początku września 2021 roku przez trzy dni kręcono sceny na basenie w Srebrnej Górze, gdzie wiernie odtworzono jedną z wrocławskich ulic (ul. Więckowskiego na tak zwanym Trójkącie Bermudzkim), a samo przygotowanie makiety trwało około 8 tygodni. Podobno do tego użyto pół miliona metrów sześciennych wody.
Producentka serialu i właścicielka firmy Telemark pani Anna Kępińska chciała nakręcić serial o powodzi tysiąclecia od kilku lat, ale na szczęście pomocną dłoń wyciągnął Netflix. Jak sama producentka wspomina, jest Wrocławianką, a w 1997 roku studiowała w Katowicach i w tamtym roku przyjechała na wakacje w rodzinne strony do Wrocławia i była świadkiem tamtych wydarzeń. Od kilku lat chciała nakręcić film o tej powodzi, dlatego też razem ze znajomymi zbierali wspomnienia z tamtego okresu, oglądali archiwalne przekazy telewizyjne i starali się oddać ducha tamtych czasów. Podobno sam research do serialu trwał nieco ponad rok, a samo pisanie scenariusza około dwa lata. Jak sama producentka podkreśla, inspiracjami do napisania scenariusza do tego serialu niewątpliwie był miniserial "Czarnobyl" od HBO z 2019 roku i ta... no... która sparaliżowała świat w latach 2020-2021, wiecie co. Grypka, która zabrała mi ojca, ale Szumowski z Niedzielskim zapłacą mi za to.


Fabuła

https://m.imdb.com/title/tt15096728/

Główną bohaterką jest pani hydrolog Jaśmina Tremer (w tej roli Agnieszka Żulewska), która dokonując pomiarów poziomu wód dochodzi do wniosku, że Dolny Śląsk może nawiedzić powódź. Wysyła ona faks do dolnośląskiego urzędu, który zajmuje się stanem wód (IMGW czy do sztabu kryzysowego we Wrocławiu, czy czego tam). Ale jej faks zostaje olany przez władze, bo zbliżają się wybory parlamentarne oraz kolejna pielgrzymka papieża Jana Pawła II do Polski. Tym krótkim epizodem zaczyna się serial. Chwilę później serial przenosi nas do pierwszej połowy lipca 1997 roku, kiedy to już fala powodziowa przebiła się przez Kłodzko oraz Opole i nieuchronnie zbliżała się do Wrocławia. Wtedy zwołany sztab kryzysowy przypomina sobie nagle o faksie naszej bohaterki sprzed dwóch miesięcy i postanawiają ją ściągnąć do stolicy Dolnego Śląska jako pomoc. W sztabie kryzysowym znajduje się Jakub Marczak (grany przez Tomasza Schuchardta) tutejszy drobny polityk, który startuje w wyborach parlamentarnych. Jest on byłym punkiem i kolegą naszej bohaterki z czasów młodości. Trzecim głównym bohaterem serialu jest rolnik Andrzej Rębacz (zagrany przez Ireneusza Czopa), który wrócił z Niemiec do swojej rodzinnej wsi Kęty (które były metaforą podwrocławskich Łanów) i który mimowolnie staje na czele zrywu ludowego przeciwko władzy i nie pozwala wysadzić wałów przeciwpowodziowych. W tle oczywiście mamy fabułę, ale nie będę jej zdradzał.


Takie tam moje grafomańskie przemyślenia

O dziwo serial jest bardzo dobrze zrealizowany dzięki najnowszym rozwiązaniom technicznym. Można powiedzieć, że jest zrealizowany na światowym poziomie i Polacy nie muszą się niczego wstydzić. Jak sami twórcy mówili, że najtrudniejsza w tym wszystkim w realizacji była woda i nie ma takiego sprzętu, który wiernie odtworzyły ją za pomocą efektów komputerowych. Dlatego chcieli nakręcić jak najwięcej zdjęć w prawdziwej wodzie i jak najmniej używać efektów CGI. Ale oczywiście niektórym purystom się nie podobają małe szczegóły, jak na przykład w scenach z ostatniego odcinka gdy ludzie opróżniali piwnice domów i sprzątali ulice po powodzi, to na samochodach zostały ślady po wodzie, to na fasadach budynków tego nie zrobiono.

Jak wspomniałem o samochodach, to twórcy serialu starali się w szczegółowy sposób pokazać Wrocław z 1997 roku poprzez scenografię, garderobę (chociaż przez te 25 lat raczej ubiór niewiele się zmienił, wtedy były już spodnie typu "bomber" czy kurtki typu "flejer", które nosili skini), czy też pojazdy. W serialu mamy taki misz-masz, gdzie pokazano samochody z poprzedniej epoki, takie jak: fiaty 125 i 126p, łada z nadwoziem fiata 125p, nawet zaporożec się trafił, policyjne i wojskowe stary, czy też przegubowy autobus ikarus (podejrzewam, że model 280), czy tramwaje konstale 105N, które jeżdżą po polskich miastach do dziś. Oczywiście nie zabrakło też samochodów produkowanych po upadku komuny, np fiaty cinquecento, ople astry, mercedesy, czy samochody firmy daewoo.

Ale oczywiście też niektórym purystom się nie podobało to, że kręcono plenery w obecnych czasach i niektóre bloki mieszkalne są poocieplane, kiedy to w okolicach roku 2010-2011 był boom na ocieplanie bloków z wielkiej płyty. Ja w sumie na takie szczegóły nie zwracałem uwagi. Ale bardzo mi się spodobało wplecienie do serialu oryginalnych, archiwalnych zdjęć z 1997 roku. Oczywiście też zostały one poddane cyfrowemu remasteringowi i podbicia rozdzielczości, bo w 1997 roku chyba profesjonalne kamery nie obsługiwały formatów HD (chyba, że się mylę, to zwracam honor). Ja się zastanawiałem czy to są oryginalne zdjęcia, czy nakręcone na nowo, ale kilka poznałem, choćby zdjęcie zalanej stacji CPN, które też wykorzystano w teledysku piosenki "Moja i twoja nadzieja".

Oczywiście niektórym purystom językowym nie podoba się to, że w serialu nadużywają wulgaryzmów. A jak mieli mówić, piękną mickiewiczowską polszczyzną? Ja pamiętam rok 1997, miałem wtedy 14 lat i wtedy dorośli (i nie tylko) przeklinali jak szewcy. To nie było tak, że ludzie wcześniej nie przeklinali, że nagle w polskim kinie pojawiły się takie filmy jak "Kroll" z 1991 roku czy "Psy" z 1992 roku Władysława Pasikowskiego, czy "Samowolka" Feliksa Falka z 1993 roku i nagle ludzie zaczęli używać słowa "kurwa". Pamiętam jak dorośli rozmawiali w 1997 roku i kultura wypowiedzi wcale się nie zmieniła przez te 25 lat. A teraz wielkie oburzenie, że używają wulgaryzmów w serialu.

W serialu bardzo dobrze dobrali muzykę z epoki, gdyż słychać w nim parę piosenek, które wyszły w okolicach roku 1996. Słyszymy między innymi piosenkę "Sztos" Kazika Staszewskiego nagraną na potrzeby filmu o tym samym tytule z Cezarym Pazurą i Janem Nowickim w rolach głównych. Szkoda, że nie wykorzystali piosenki "12 groszy" czy też piosenki "Gdy nie ma dzieci" Kultu, bo one były już popularne w wakacje 1997. Ta druga chyba dopiero wchodziła na listy przebojów. Podejrzewam, że twórcy serialu specjalnie wybrali piosenkę "Sztos" ze względu na refren "na sztos rzuciliśmy swój życia los". Można także usłyszeć utwór "Co ty tutaj robisz" Elektrycznych gitar z 1996 roku, który został spopularyzowany przez komedię "Kiler" z 1997 roku także z Cezarym Pazurą w roli głównej. Ponadto też możemy usłyszeć utwór "Plus i minus" zespołu Kaliber 44 z 1996 roku, "Ezoteryczny Poznań" zespołu Pidżama Porno z 1997 roku, czy też starszy utwór "Kocham cię kochanie moje" zespołu Maanam z 1983 roku. No i oczywiście na sam koniec umieszczono piosenkę zespołu Hey i Przyjaciele "Moja i twoja nadzieja, którą nagrano jeszcze raz, a dochód ze sprzedaży tego singla poszedł na pomoc powodzianom.

Wbrew tytułowi serial ten jest o ludziach. Oprócz bohaterów indywidualnych, którzy zmagają się ze swoimi problemami czy też uzaleznieniami (relacje między Jasminą a jej matką, czy też relacje Marczaka z córką, czy relacje Rębacza ze swoim ojcem i synem), bohaterem zbiorowym są mieszkańcy Wrocławia oraz okolicznych wiosek, którzy zostali wyrwani ze swojego życia codziennego i poddani próbie wobec szalejącego żywiołu, jakim była powódź. Serial ten pokazuje ludzką solidarność wobec szalejącego żywiołu. Polacy mają coś takiego w genach, że na codzień mogą sobie skakać do gardeł, ale w razie kataklizmu jakim na przykład była powódź, potrafią się zjednoczyć, współpracować i nawzajem sobie pomagać. W tym serialu tak naprawdę nie ma postaci dobrych, ani złych. Każdy stara sobie radzić z żywiołem. Każdy stara się ratować własny tyłek. Takim przykładem jest konflikt pomiędzy mieszkańcami Łanów, którzy chcą bronić swojego dobytku, a mieszkańcami Wrocławia, którzy nie chcieli zostać zalani. Władzom bardziej chyba zależało na ocaleniu dóbr kultury niż na mieszkańcach Wrocławia. Jest taka scena, ponoć inspirowana wydarzeniami realnymi, że postać Rębacza musiała popłynąć do Wrocławia, a na miejscu Wrocławianie chcieli go zlinczować za to, że nie wysadził wałów w Kętach (Łanach) i że przyczynił się do zalania Wrocławia. Wkrótce postać Rębacza na własne oczy widzi ogrom zniszczeń, ale skąd mógł przypuszczać, że jego działania będą miały taki skutek. W serialu pokazano postać dziennikarki telewizji Merkury zagraną przez Martę Nieradkiewicz, która była inspirowana osobą pani Magdaleny Mołek, która wówczas miała 21 lat i została rzucona (w przenośni) na głęboką wodę, dzięki czemu była to odskocznia dla jej kariery.

Oczywiście nie pominięto tutaj wątków politycznych, choć sama producentka filmu Anna Kępińska podkreślała, że nie chce robić z tego serialu politycznego, ale też udało się przemycić kilka powiedzonek, które przebiły się do życia potocznego. Mamy scenkę konferencji prasowej, gdzie lokalni politycy zapewniają mieszkańców Wrocławia, że "fala jest w odwrocie". Oczywiście jest to parafraza do słów Mateusza Morawieckiego z lipca 2020 roku podczas kampanii przed wyborami prezydenckimi, kiedy zachęcał ludzi do pójścia na wybory mimo trwania lockdownu (trwał jeszcze wtedy?) i epidemii. Oczywiście nie mogło zabraknąć parafrazy do słów ówczesnego premiera Włodzimierza Cimoszewicza, który wypalił że "trzeba było się ubezpieczyć" i dzięki temu SLD przerżnęło wybory parlamentarne i do władzy wróciła Solidarność pod szyldem AWS-UW. Nie pamiętam kto to dokładnie powiedział, ale któryś z mieszkańców wsi Kęty. Nie wiem czy nie postać rolnika grana przez Lecha Dyblika. Ponadto tutaj mamy lekką karykaturę ówczesnego prezydenta Wrocławia Bogdana Zdrojewskiego, w którego postać wcielił się Tomasz Kot. Nie wiem czemu przedstawili tę postać tak trochę w krzywym zwierciadle, jak trochę takiego niezaradnego. Ponadto też występuje postać ministra (nie wiem czy to nie jest karykatura ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Leszka Millera, późniejszego premiera), który w jednej scence mówi otwarcie, że "przeje....śmy wybory". Oczywiście w serialu nie zabrakło pokazania konfliktów na szczeblach władzy, zwłaszcza pomiędzy władzą lokalną (samorządową) a władzą centralną (rządową). Widać iż za bardzo za sobą nie przepadają, a w kulminacyjnym momencie nawet skaczą sobie do gardeł i gotowi są się pobić, przy okazji nie szczędząc sobie wulgaryzmów i wyzwisk. Tutaj w roli sędziów, którzy chcą rozdzielić zwaśnione strony są postawione postacie prezydenta Wrocławia grana przez Tomasza Kota i postać wojewody wrocławskiego (to jeszcze było przed nowym podziałem administracyjnym). Ponadto ukazano stereotypy na temat służb mundurowych. Na przykład postać komendanta policji grana przez Tomasza Sapryka to taki typowy komuch, milicjant, który przeszedł weryfikację i który by siłą przepędził protestujących rolników z Kętów. Który z tęsknotą wspomina rok 1981. Oczywiście temu rozwiązaniu sprzeciwia się wojewoda wrocławski.
Powódź ta pokazała nieudolność władzy i jak państwo polskie jest przygotowane na tego typu kataklizm. Ponoć władze po 1997 roku wyciągnęły wnioski i zaczęły coś robić w kierunku, aby taka powódź się nie powtórzyła, jak na przykład zakaz budowy na obszarach zalewowych. Wiadomo Polak zawsze mądry po szkodzie. Dzięki tej powodzi odrestaurowano między innymi Wrocław. Jak pamiętamy z historii, w maju 2010 roku Europę Środkową nawiedziła kolejna powódź, która swoim obszarem też zajęła ogromne połacie terenu (między innymi Polskę, Czechy, Słowację, Węgry, kraje byłej Jugosławii, nie wiem czy nie Austrię)


Podsumowanie

Powiem Wam, że dawno żaden obejrzany film nie wzbudził we mnie tyle emocji co "Wielka woda". Ja staram się oglądać dany film, że tak powiem "na chłodno", bez żadnych emocji. Ale kiedy już na napisach końcowych po ostatnim odcinku zabrzmiał re-record piosenki "Moja i twoja nadzieja" zespołu Hey z 1997 roku, a raczej fragment teledysku, to się rozpłakałem. To była właśnie ta późniejsza wersja nagrana razem z Czesławem Niemenem, Marylą Rodowicz, Edytą Bartosiewicz, Natalią Kukulską czy Grzegorzem Markowskim z Perfectu, która była taką "cegiełką" dla pomocy dla powodzian. Na pewno dla wszystkich, którzy pamiętają powódź z roku 1997, a przede wszystkim tym, którzy bezpośrednio w niej uczestniczyli, serial ten nie zostanie obojętny i na pewno przywróci bolesne wspomnienia z tamtego lata. Czytałem komentarze ludzi, którzy przeżyli tamtą powódź, uczestniczyli w niej i obejrzeli ten serial. Wiele opinii było pozytywnych, ale nie zabrakło zdań, które jechały ten serial z góry do dołu. Ja nie oglądam telewizji często, bo nie mam na to czasu, ale uważam "Wielką wodę" za kandydata na serial roku (bo innych nie oglądałem).